Mój powrót do pracy po wakacjach był tak intesywny, że szczerze już zapomniałam, że na nich byłam :) Nawet zdjęcia przejrzeliśmy niedawno i spośród prawie półtora tysiąca wybraliśmy te najlepsze.
Ale miło wrócić do tych wspomnień szczególnie gdy pogoda zdecydowanie daje znać, że to już jesień. Pierwsza wyprawa na kasztany i żołędzie też za nami, a harmonogram szkolno-przedszkolny także już wdrożony.
Pokażę Wam kilka fotek, a szczególnie jedną na której uwiecznione jest moje zamówienie u Ewy z Shabby Shop. Ogromna, lniana torba plażowa, bardzo pojemna, z kieszonką na drobiazgi służyła jak się okazało nie tylko mnie :) Bo przecież na plażę trzeba zabrać ręczniki, kremy, przekąski i ukochane pluszaki. A wracając z plaży koniecznie trzeba wziąść ze sobą muszelki, kamyki, patyki, po drodze zebrać trochę listków i kwiatów. No i gdzie to wszystko zmieścić? W mamusinej torbie oczywiście :)
Ewuniu jeszcze raz bardzo dziękuję, torba spisała się na medal.
to zdjęcie zapożyczone z bloga Ewy, a kolejne już nasze.
I kilka fotek bo generalnie powsinogi jesteśmy :)
Wieczór w Caorle na ulicznym festiwalu artystów cyrkowych.
Takie cudo znaleźliśmy niedaleko naszego parkingu. Zaliczyliśmy przejażdżkę popołudniu ...
i późnym wieczorem ...
A Chorwacją o się chyba nigdy nie znudzę. Turkusowy kolor morza jest oszałamiający.
I sposób jak zabawić dzieciaki na plaży w przerwie między jednym kąpaniem a drugim. wystarczyły zwykłe kredki :) Były również kamyczki z literkami i układanie prostych słów.
No cóż ... było minęło. Teraz czas zastanowić się gdzie pojechać w przyszłym roku i dokonać stosownych rezerwacji :)
Miłego piątku
Marta
Marta jak ja się ciesze, że się torba spisała...i ze przetrwała te patyki, kamyki i takie tam... A wczasy mieliście piękne, uwielbiam Chorwację i te cykady...bajka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam